Serwetka

Pewnego roku, kapitan Pierożek prowadził rejs z bardzo nobliwym towarzystwem. Nazwiska członków załogi poprzedzały litanie skrótów, rozpoczynających się od prof. i doc. a kończących na inż. Załoga szybko dostosowała się do surowych warunków życia na jachcie, pogłębionych „przejściowymi” trudnościami w zaopatrzeniu, jakie trapiły planową gospodarkę socjalistyczną. Jakieś jedzenie, lepsze czy gorsze, udało się zdobyć, ale inne towary były niedostępne. O serwetkach czy chusteczkach higienicznych można było tylko pomarzyć. Na szczęście udało się zdobyć parę rolek papieru toaletowego. Było tego zbyt mało, aby cenny towar zostawić bez opieki. Raz dziennie 2 oficer odmierzał dzienny przydział „taśmy nawigacyjnej”. Każdy musiał sobie swój odcinek tak podzielić, aby wystarczyło mu do następnego dnia. Dla ścisłych umysłów nie było problemem obliczyć konieczne i wystarczające długości odcinków, niezbędnych do codziennych czynności higienicznych. Suma odcinków Lu, Ln i Ld nie mogła być większa od Lc. Gdzie Lc to długość całkowita przydziału dziennego, a pozostałe Lu, Ln i Ld to długości odcinków odrywanych do wycierania ust po posiłku, nosa w czasie kataru i tego, do czego ten produkt został wytworzony.

Po każdym posiłku eleganccy panowie wyjmowali z kieszeni zwitek szarej marszczonej taśmy, odrywali odcinek o długości Lu i wycierali usta. Wkrótce nikt już nie zwracał uwagi na dziwny kolor, nierówne brzegi i szorstkość papieru wyprodukowanego przez przemysł uspołeczniony.

Zakończenie udanego rejsu postanowiono uczcić uroczystym obiadem. Cała załoga udała się do eleganckiej restauracji. Z ciasnego jachtu przeniesiono się do dużej, jasnej sali. Na stołach leżały wykrochmalone obrusy i stały wypełnione serwetkami serwetniki. Kelnerzy we frakach podali smaczny obiad. Po deserze pewien dystyngowany profesor, jak zawsze po posiłku, sięgnął ręką do kieszeni. Wyjął zwitek szarej marszczonej taśmy, oderwał odcinek o długości Lu i wytarł usta. W tym samym czasie siedzący naprzeciwko docent sięgnął do kieszeni …..

Kapitan Bogumił „Bibek” Pierożek w roku 1979 opowiedział, a wysłuchał, zapamiętał i w roku 2015 spisał Edward Goj.